środa, 23 kwietnia 2014

6 piw... które kupuje na codzień. Czyli, które piwo z Żabki polecam?

Czytając różne blogi, ludzie często myślą "O boże, a gdzie to kupić", albo "U mnie nie ma solidnego sklepu, niby skąd mam to wziąć". Piwa solidne nie muszą być ani drogie, ani ciężko dostępne. Można trafić, na naprawdę dobre piwo, w zwykłym sklepie Żabka. Oto mały ranking/przekrój piw, które pijam na, kupując je właśnie w tym małym płazo/sklepie.

Top 6!

6. Miłosław Koźlak - Dobry, solidny bock, czyli koźlak. Piwo alkoholowe, z wyraźnym smakiem słodowym, lecz dobrze zbalansowane. Nie wybitne, jednak można brać w ciemno.

5. Pilsner Urquell - Dementuje, to piwo nie jest gorzkie. Jest lekko goryczkowe, natomiast jest to zdecydowanie wzorowy przykład stylu. Nie jest najlepszym reprezentantem, natomiast historia tego piwo, jego smak, wygląd, są ok.

4. Seria Książęce Ciemne Łagodne/Czerwony Lager - Zdecydowanie najlepsze z serii, nie wybitne, jednak zawsze solidne.

3. Paulaner w wersji Dunkel - Ciemniejszy Paulaner trafia w mój gust. Koleje solidne piwo, jednak nie wybitne.

2. Portery Żywiecki/Komes - Dwa doskonałe piwa, zdecydowanie warte polecenia. Warte też leżakowania. Dwa portery leczą duszę! Kupuje zawsze dwa, jeżeli chce czytać książkę. Komes po roku leżenia w szafie, staje się bardzo dobrym wytrawnym piwem, moim zdaniem wartym 2x wartość zakupu.

1. Bojan Black IPA - W tej wersji Bojan dla mnie to hit. Pierwsza warka faktycznie była beznadziejna. Na pewno niebyła black IPA. Obecnie, Bojan to Black IPA pełną gębą, lekko palone, z cudownym chmielem wyczuwalnym w goryczce, o wspaniałym cytrusowym aromacie. Szukacie piwa z chmielem? Zapomnijcie o Perłach czy innych pomysłach. TO JEST PIWO Z CHMIELEM. Może nie ma go najwięcej, może nie jest najwybitniejsze, jednak idę do Żabki, ściągam z półki... Black IPA. No i to uczucie, kiedy kobieta ściąga dla mnie, to piwo z półki... Wie co lubie:)


wtorek, 22 kwietnia 2014

NIE-recenzja piwa Książence Burgundowe.


Nie traktujcie tego tekstu jak recenzji. Mówię od razu, nienawidzę tego smaku... Chodzi o biszkopty w piwie. Na nieszczęście, Książęce Burgundowe, idzie w tym kierunku.
Czym jest to piwo? Kolejny nudny do granic możliwości lager, miał w założeniu zostać zastąpiony trójsłodowcem. Marketingowcy stwierdzili, że okres wydania jest zimowy, więc trzeba coś dodać... no i dodali, dziką różę. Brawo za odwagę, kolejny lager... tyle że z dżemem.

Słodki, lekko korzenny smak, w tym wypadku łączy się z biszkoptami. Wszystko psuje mocna alkoholowość, lub nie tyle mocna, co nie pasująca do kompozycji. 

Zapach 2,5/5 - Karmel, biszkopt, lekka wanilia, wyraźny słód. Chmiel? Tradycyjnie biednie.

Wygląd 3/4 - Dobra, kolor jest ładny, wyrazisty.

Piana 2,5/4 - Śliczna, drobna, a po chwili całkowicie znika.


Smak 6/15 - Pałam szczerą nienawiścią do tego smaku. Karmel, biszkopt, lekka nuta owoców, paskudna alkoholowość. Czasem bardzo lubię alkohol w smaku, tutaj się on nie komponuje.

Odczucie w ustach 2/6 -  Wysycenie, tradycyjnie za duże. Nie rozumie, czy im zależy na bólu brzucha? Alkohol bardzo przeszkadza, nie wypiłem do końca.

Ogólne wrażenie 2/6 - Nie, nie, nie... Niech zginie zapomniane.

Ocena Końcowa 18/40Nie jest to subiektywne, ten styl, ten smak, to całkowicie nie moja bajka. Tortura prawie taka sama, jak przy Grands Porter z Papryką. Nie polecę nikomu... jednak może to fakt, że nienawidzę tego smaku, szczerze i z całego serca... Być może, to coś dla was?

Czas na powrót... - Wejście smoka! Voodoo Doughnut Chocolate, Banana & Peanut Butter Ale!



Wiem, dawno mnie nie było. Co nie znaczy, że nie piłem piwa:P. Ilość zdarzeń i obowiązków, po prostu przekroczyła moje możliwości. Czas to nadrobić, jak również czas wynagrodzić wam tą nieobecność. Dziś coś mocno, specjalnego!

Voodoo Doughnut to bardzo sławne miejsce. Ich pączki często pojawiają się na dorocznych listach tych najdziwniejszych, jak i najsmaczniejszych. Ba, sławny pączek, syropem klonowym i bekonem był nawet prezentowany swego czasu w naszym rodzimym Teleekspresie. Niech was to nie dziwi, w końcu zgodnie, z amerykańskim powiedzeniem "Wszystko z bekonem jest lepsze".

Rogue to genialny amerykański browar, o wiele lepszy niż każdy browar w Polsce. Dziwi was to? Niech przestanie, amerykańskie browarnictwo wyprzedza nas, o lata świetlne.

Tym razem, ekipa Rogue zabrała się nie za sławny pączek z bekonem, a za Memphis Mafia doughnut (cytując "Fried dough with banana chunks and cinnamon covered in a glaze with chocolate frosting, peanut butter, peanuts and chocolate chips on top!"). Brzmi ciekawe? To teraz wyobraźcie sobie piwo:). 


Zapach 3,5/5 - banany i czekolada, w tle gdzieś tam leciutko cytrusowo, jednak zapach o tyle subtelny, że można go pominąć. Plus słód, lekka kawa, czekolada. Bukiet ciekawy, jednak dość słaby.

Wygląd 3/4 . Brązowe i mętne, nie można powiedzieć że wybitne.

Piana 2,5/4 Na początku ładna, potem szybko znika. Nic wybitnego.


Smak 13/15 Tu wreszcie się coś dzieje. Czuć delikatną nutę banana, orzechy, bardzo lekka nuta czekolady, kawy, rodzynek. Smak jest bardzo mocny, czuć go dość długo.

Odczucie w ustach 5/6 Doskonale pijalne, odpowiednio wysycone, bardzo przyjemne. Czuć coś w rodzaju ciastka z masłem orzechowym i bananami. Jednak na końcówce dość płaskie.


Ogólne wrażenie 5/6 Raz w życiu musisz spróbować. Jednak tylko raz. To nie jest bardzo dobre piwo, to jest piwo niesamowicie ciekawe.

Ocena Końcowa 32,5/40
Raz musisz spróbować! Za ponad 60 zł, raz i nigdy więcej.:)