poniedziałek, 4 listopada 2013

Skarby polskiego Browarnictwa - PLON -Największe odkrycie tego roku!

Kormoran to taki browar, co robi piwo lekko ambitne, jednocześnie będące dobre i dla koneserów i dla zwykłego Ziutka. Czyli dla każdego coś dobrego, jednak daleko od ideału. Czasem kupie, bo wiem że to solidny towar. Jednak poza solidnością nie oferuje wiele. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy spróbowałem tego piwa. Dużo większe niż kiedy przeczytałem, że mają zamiar je zrobić.
Tak zwana potocznie PIPA, czyli IPA na polskim chmielu, nie wyszła chyba nikomu idealnie. Ciągle było, z tymi piwami coś nie tak. Ciągle były tłumaczenia, że to wina polskiego chmielu, że nie da się, że to bardzo trudne.
Kormoran, postanowił sprostać, co ciekawe sprostał na medal! Nie jest to może najlepsza IPA jaką w życiu piłem, jednak twierdzę że za swoją cenę, nie ma równych.
Dowodem na to, jest też jego sprzedaż. Kiedy wchodziłem do sklepu, nie było go na półkach. Stało koło lady w kartonie, sprzedający poinformował, że piwo jest tak dobre, a jednocześnie tak szybko się sprzedaje, że jego wykładanie mija się z celem... Coś w tym jest!
Wypada by napisałem trochę więcej, piwo to jest zrobione bodajże z jednego gatunku chmielu, chmielone na mokro polską Sybillą. Chmiel pochodzi, z odratowanych plantacji przez Kormorana. Nie mam pojęcia na czym polega to odratowanie:], więc przechodzę do rzeczy.

Zapach 4/5 - Cytrusy, świeża trawa, zapach mokrych liści, wiosenny, nawet bardzo wiosenny. Czuć taki agrest, białe owoce. Polubiłem bardzo

Wygląd 4/4 . Piwo jest piękne pod każdym względem, barwa w sam raz, mętność bardzo lekka:)

Piana 4/4 Bardzo ładna, solidna, oblepiająca piana, dość intensywna. Jest śnieżno biała, baaardzo drobna.



Smak 12/15 Czuć przedłużenie zapachu, więc cytrusy, agrest, białe owoce, taka bardzo lekka słodycz, goryczka jest delikatna jak na IPA, bardzo mocna jak na piwo dla każdego. Jednak jej wartość jest wręcz idealna. To bardzo dobre piwo!

Odczucie w ustach 6/6 Doskonale pijalne, odpowiednio wysycone, bardzo przyjemne.


Ogólne wrażenie 6/6 Piwo niesamowite. Najlepsza polska IPA! Najlepsza polka PIPA, jedyna godna polecenia, z ręką na sercu.

36 na 40 - Jeżeli kochasz białe porzeczki, agrest zbierany na wsi, polskie łąki, uwielbiasz biegać po polanie pełnej kwiatów z ukochaną, w rześkim wiosennym wietrze, a także tęsknisz za słońcem KUPUJ!  Ba kup zapas! Duży zapas! Mokry chmiel, to produkt sezonowy, nie prędko będzie okazja!!!  Jedno z najlepszych piw produkowanych, w tym kraju. Tyskie niech się chowa i siedzi cicho.


środa, 30 października 2013

Bo moje rpg ma jedną nóżkę bardziej.


Tyle się mówi, że rpg łączy, że gra jest grą dla inteligentnych ludzi.Często przypinami sobie pozytywne cechy jak i całemu środowisku. "RPG-owcy łączmy się" słyszymy dumnie, tylko po to by za chwile usłyszeć, że twoja gra to gówno a ty nie potrafisz grać, a ten system jest do bani, a moje rpg jest prawdziwe. Czasami, oceniamy coś nie słusznie, bardzo szybko traktując kogoś jako osoby gorsze, tylko dlatego ponieważ używają (częstsze), lub nie używają mechaniki.


Abstrahując od tego jaka mechanika jest zła, a jaka jest dobra. Zastanawia mnie skąd się bierze, niechęć do walki w rpg, jednocześnie kiedy 90% dodatków, przygód, rpg, jest związana, z walką. Dlaczego mistrzowie gry, nie lubią prowadzić walk mechanicznych, mówiąc że w RPG nie chodzi o walkę... jednocześnie potrafią,  z niesamowitym zaangażowaniem prowadzić opisy walki... powodując, że walka trwa wieki i w ich mniemaniu jest bardziej realistyczna. W momencie kiedy szybka nie opisowa walka taktyczna, pozwala na szybkie ukończenie walki i zajęcie się fabułą, słychać głosy że takie podejście jest przeciwko fabule. Wiem żalę się, ale nie rozumie o co chodzi. Ludzi którzy sprowadzają walkę do prostych opisów, punktów, szybko ją kończą i ruszają dalej ku fabule, natomiast często są negowani, za to że liczy się tylko walka. Ludzie którzy sprowadzają walkę, a także jej opisy do postaci skrajnej, twierdzą że chodzi o fabułę.


Czy aż tak bardzo kochamy się dzielić, by nie szanować stylu gry kogoś innego. Czy aż tak bardzo chcemy być inni, a jednocześnie lepsi od innych, przypinając sobie łatkę "Prawdziwego RPG", oddzielając się tak od reszty? Zamiast zastanawiać się tak na  prawdę, po co ktoś używa jakiś narzędzi, przypinamy mu łatkę, często nie słuszną, opartą na stereotypie. Czy szukamy na siłę podziałów, nie zauważając zalet i wad różnych podejść i rozwiązań?

Wiem żalę się, ale jak słyszę po raz nty DDkowiec, Wodowec, Warhammerowiec, to mnie coś trafia. Żeby było śmieszniej teksty o tym, że kropki są bardziej seksowne, czy że mechanika to zło są mi znane od dawna. Od czasu mimów kiedy żyły i listowego flejmu. Jedni się wyzywali od Mrocznych onanistów, inni od nie prawdziwych rpgowców... Po co? Emocje były skrajne, w listach. Teraz weszło nam to w nawyk, w dobie internetu, obrażanie jest bardzo łatwe. Łatki przypina się jeszcze łatwiej. "Nie czytałem, nie grałem, jest beznadziejne bo gra się tak, a moje rpg jest lepszejsze"

Pytanie brzmi... po co wam te podziały, po co komu te łatki, czy nie łatwiej Zwyczajnie spróbować zrozumieć tą drugą osobę? Gra inaczej, zapewne dlatego, że to mu odpowiada. Gra w inną grę bo lubi. Nie jest, w żaden sposób osobą gorszą... Jednak wiele osób próbuje nawracać na swój styl, na swoją grę...

Czemu, o tym piszę... Kiedyś na imprezie RPG, małej i lokalnej, pojawił się chłopak, trzymał w ręku podręcznik dnd. Starzy wyjadacze, na hasło, że zaczyna grać i kupił swój pierwszy podręcznik, zaczęli się z niego nabijać i na siłę ściągać do innego systemu. Bo to co kupił to "gówno, nic nie warte a nie rpg, bo tu się w prawdziwe gry". Gdyby go nikt nie przygarnął, pewnie by się z branżą rozstał. Graliśmy razem kilka na prawdę dobrych sesji. Jednak teraz kiedy patrzę na wyniki sprzedaży 3ed dnd, a także na to że ci gracze gdzieś zniknęli, nie ma ich, widzę jak przez te podziały straciliśmy ich setki.

Wiem marudzę... Cóż pewnie ktoś mnie zhejci. Jednak dam malutką rade. Jeżeli ktoś podejdzie do was, ze swoim pierwszym podręcznikiem rpg, systemu który jest słaby, nie mówcie, że to kicha, zwyczajnie pogadajcie z nim. Próbujcie go wciągnąć, a nawet spróbujcie z tą osobą w tą grę zagrać. Ta osoba  trzyma w ręku, często coś co jest dla niej skarbem, pierwszy podręcznik RPG. W jego oczach, jest to najlepsza gra w jaką grał, lub zamierza grać. Przeczytał ją pewnie jednym tchem, a wy to zabieracie. Pamiętacie wasz pierwszy podręcznik? Co by czuliście gdyby, ktoś wam odebrał to uczucie?


sobota, 19 października 2013

Jak pokonał mnie Deathstalker 3, a ja się zemściłem wystawiając niską notę.


Wiem, miałem obejrzeć to wcześniej. Jednak nie dało się, jednocześnie przy tym filmie strzeliłem rekord nie udanych podejść. Powodów było wiele, jeden jest konkretny. Deathstalker 3 nie jest gorszym filmem, od dwóch poprzednich części. Jest bardziej nudnym, bezpłciowym, pozbawionym jaj filmem. Aktorstwo jest lepsze od dwójki, widać że się przyłożyli, ogląda się go jednak bardzo ciężko. Film stracił wszystko, za co kochało się ten film. Cały seks i cała ostrość zostały złagodzone! To tak jak by, wziąć Deathstalkera 1, pozbawić go otoczki Conana, seksu, a z Deathstalkera 2 wyjąć komedie... Wyobraźcie sobie serialowego nisko budżetowego Conana dla 13 latków, tym jest ten film. Wstęp jak podsumowanie? Niestety... Film jest nudny, bez sensu, w taki sposób, że nie nadaje się na zło-film!

Film reżyseruje, ponownie ktoś inny. Sprawdziłem tego człowieka, na Filmweb wyreżyserował łącznie trzy filmy, licząc nasz gniotek. Na IMDb jest trochę lepiej, dokładnie sześć. Nawet Jerzy Gruza zrobił więcej, a znamy jego dwa ostatnie gniotki. Dodam, że Deathstaker 3, to jego drugi film. Widać, a raczej czuć, bo jeżeli film jest poprawny, to jednocześnie jest całkowicie bez wyrazu.

Naszego bohatera gra John Allen Nelson, sam w sobie jakimś tragicznym aktorem nie jest. Jednak pasuje do swojej roli, jak pięść do twarzy. Każda cena sprawi, że tęsknimy za Rick'iem Hill'em. Mamy tu aktorzynę, rodem ze słonecznego patrolu, grającego łowce śmierci.


Dość! Fabuła!


Zaczynamy na festynie, wcześniej nie znany mag, oszukuje rolników. Jest to przyjaciel Deathstalkera, który zachowuje się jak 16sto latek. Pojawia się księżniczka, rozmawia z magiem. Ma kryształ, dokładnie jeden z trzech, które stanowią klucz do cudownego miasta. Festyn atakuje armia, bohaterowie uciekają. Księżniczka nakłania bohatera do pomocy, potem ginie, potem natrafiamy na jej siostrę, która bohater zwy-obraca. Oczywiście mamy złego maga, z kryzysem mocy, który budzi armie nieumarłych.
Oczywiście pozostałe dwa znajdują się, w zamku złego maga
Troxartesa.

Następuje bitwa, itd. Koniec.





Ocena
3/10 - ten film jest kiepski, nawet bardzo. Co ciekawe, patrząc dość obiektywnie, jest trochę lepszy od poprzedniej części, jednocześnie będąc nudnym....
3/10 w skali zło filmowej - mniej kwiatków, mniej zabawy, mniej radości.... Nie oglądajcie...!!! Rzućcie okiem na część 4-rtą. Wraca Rick Hall!

piątek, 4 października 2013

W poszukiwaniu piwnych ideałów - Westvleteren XII - Najlepsze piwo świata według www.ratebeer.com






To co widzicie, to nie jest zwykłe piwo. To nie jest jakiś tam... Atak chmielu, czy kolejny Pilsner. To piwo, to prawdziwa legenda. Jej legenda równa się wręcz jej cenie, a także temu jak ciężko je dostać.

Chociaż wszystko, to pochodzi głównie, z wyjątkowo trudnej dostępności, tego trunku. Praktycznie to cały proces. Trzeba, zadzwonić do Belgii, do ojczulków ,którzy warzą to piwo. Tam trzeba nagrać się, na sekretarkę. Z tego co pamiętam, automat prosi, o podanie nr rejestracyjnego samochodu. Po tym, dostajemy datę kiedy musimy tam przyjechać. Musi to być  ten samochód, z tą rejestracją, inaczej zapomnijcie. Dodatkowo możecie zabrać chyba skrzynkę piwa, ale nie tego którego chcecie. Bierzecie to, co jest. Najlepsza jest dwunastka. Trzeba mieć niesamowite szczęście by ją zdobyć. Dodatkowo, sprawę utrudnia, papier który trzeba podpisać, zakazujący handlu tym piwem.


Piwo, które otrzymałem jest wyjątkiem. Ojczulkowie musieli naprawić dach, raz w historii oddali to piwo do sklepów. Ponoć, też nie było łatwo. Trzeba było kupić gazetę, po którą ustawiały się kolejki, a także zdążyć kupić piwo... które się rozeszło w 15 minut!

To wszystko powoduje, że na czarnym rynku piwo potrafi osiągać kosmiczne sumy. Zaczynając od 75, na 200 zł kończąc. 

Piwo które pije, pochodzi właśnie z tego. Jest prze-leżakowanym egzemplarzem prosto z Belgii.  Otrzymałem je na urodziny.

No, to zaczynamy.



Zapach 5/5 Cudowny aromat wina, jasnych owoców, jabłek, moreli, winogron. Do tego słodkie aromaty syropu klonowego, czekolady, lekko czuć rum. Jest bardzo aromatyczne. Jest to coś wartego uwagi, prawdziwy ideał. Czuć też aromat ziół, odrobinę aromatu świeżo ściętej dębiny.

Wygląd 2/4 . Mętny brąz, z zawiesiną. W środku pływają, jakieś dziwne kawałki. Prawdopodobnie białkowe odpady, będące wynikiem leżakowania. Jest nie najlepiej, można to zrzucić na karb leżakowania. Dodaje pół punktu, za to, że było leżakowane.

Piana 2/4 Piana ładna, znika natychmiast... Nic do dodania. Lekko beżowa


Smak 14/15 I smak, wyobraźcie sobie kieliszek rumu, z czekoladą gorzką wypełnioną winogronami... Tak smakuje to piwo. Rumowe Mon Cheri, odczucie po zjedzeniu tych czekoladek, jest porównywalne, z tym co czujemy pijąc to piwo.

I... nagle uderza cały bukiet, kawa, syrop klonowy, lukrecja, czekolada, wino, białe owoce, czerwony cukier!!!!!!! AAAAAAAAA
Co łyk odkrywamy coś nowego... coś niesamowitego. Smak pozostający w ustach, jest niesamowity. Można pić, jeden łyk na minutę, tylko po to by się nim po-delektować. A na końcówce, zostaje cudowna goryczka.
To trzeba przeżyć.

Odczucie w ustach 6/6 Nisko wysycone, doskonale pijalne, z idealnie ukrytą mocą równą 10%. Jedynie odczuwamy lekkie pieczenie. Uwielbiam takie piwa.

Ogólne wrażenie 6/6 Piwo niesamowite. Może wygląda tak sobie, może ma beznadziejną pianę, ale jest to jedno z tych piw, które warto spróbować. To piwo, samym smakiem odpręża organizm, masując całe ciało...

35 na 40 - Pić! Absolutnie tak! To coś wyjątkowego i zjawiskowego. Piłem piwa lepsze, jak np świętej pamięci Black Damnation, jednak tego trzeba spróbować. Zarówno dla smaku, jak i dla zmierzenia się, z legendą.


Na chwile obecną
1. Black Damnation
2. Westvleteren XII
3. Trappistes Rochenfort
4. Porter Łódzki (tak polskie piwo)
5. Left Hand Browing co - Milk Stout "nitro"


środa, 25 września 2013

piątek, 20 września 2013

Konstancin - Żytni - Ot solidna polska produkcja





Pewnej niedzieli, postanowiłem, zrobić tartę. Ponieważ wielkim kucharzem nie jestem, z tym daniem miałem małe wpadki. Przy drugim egzemplarzu, tarta wyszła nawet zacnie. Jak konsumować, to przy dobrym piwie. Więc przed pieczeniem wybrałem się do reala. Tam znalazłem nie tylko składniki na tartę, ale też ciekawe piwo. Konstancin Żytni.

Pierwsza sprawa którą chciałem poruszyć, jest fakt tego, że praktycznie tradycja picia piwa do jedzenia, w Polsce nie istnieje. Co innego picie wina, które ma doskonałą opinie. Piwo traktowane jest jako coś gorszego. Śmiało mogę powiedzieć, że trunek ten posiada więcej odcieni smaków, więcej gatunków i możliwości. Dodatkowo, w odróżnieniu od wina, przy produkcji piwa, nie ma przeszkód by, w Polsce stworzyć niesamowity trunek. Z winem jest gorzej, wszystko zależy od regionu, gleby, itd.

No więc, tarta była upieczona, piwo w temperaturze 7 stopni. Otwieram. Piwo pachnie niesamowicie, nie ma się co oszukiwać, to pszeniczniak. Udeżają owoce  takie jak jabłka, banany, lekka nuta goździkowa. Piwo samo, w sobie ma wspaniały kolor... A piana jest taka jak powinna być, niestety uciekła...

A w smaku dobrze, chociaż znikają goździki, pojawia się bardziej nuta razowego chleba, drożdży, kwaśnych owoców. Na końcówce czuć lekki smak chmielu, nadający fajną goryczkę.

Czy piwo to jest idealne? Nie, ale jest solidne, idealnie nadaje się do lekkiego dania, jakim jest tarta ze szpinakiem. Nawet ta, mało udana;)

Zapach 3,5/5 To czego się spodziewałem. Solidność, nic ponad to.

Wygląd 3/4 . Piękny kolor, mętna pomarańcz. Piwo mętne, ale takie powinno być

Piana 3/4 Piana bardzo obfita, bardzo ładna, śnieżno biała. Niestety szybko znika. 

Smak 9/15 Tu jest dobrze, solidnie, świeżo. Piwo dobre, nie fenomenalne, ale solidne.

Odczucie w ustach 4/6 Bardzo nisko wysycone piwo, dodatkowo bardzo pijalne. Nie jest to światowy fenomen, ale jest dobrze.

Ogólne wrażenie 4/6 Piwo, nie jest wybitne. Jest dobre i szyte na miarę. Na pewno lepsze od Tyskiego Książęcego Pszeniczniaka. Jak nie wiesz co kupić, a nie masz wyboru, to polecam

26,5 na 40 - Czyli ponad połowa;)

czwartek, 19 września 2013

50+1 filmów - które muszę zobazyć

Specjalnie dla was, lista 50 pozycji, które zobaczę i zrecenzuje. Oczywiście jeżeli się uda zdobyć, ale większość już posiadam:). Jest to, niesamowicie tandetne kino S&S, mocno inspirowane Conanem. Wszystko jest chronologicznie, oprócz Hawk The Slayer, który powstał jako pierwszy, a dokładnie w 1980r, a także innych filmów, jednak jest to mało istotne. Widać dokładnie, że filmy te wysypały się po Conanie.
Lista została zabrana stąd
Dodałem też parę pozycji.



0. Conan the Barbarian (zobaczyłem)
1. The Warrior and the Sorceress
2. Ator, the Fighting Eagle
3. The Beastmaster (zobaczyłem)
4. Gunan, King of the Barbarians
6. Sorceress
7. She
8. Sangraal, la spada di fuoco
9. Hercules (zobaczyłem)
10. Conquest (zobaczyłem)
11. Deathstalker (zobaczyłem)
12. Hundra
13. La guerra del ferro: Ironmaster
14. Thor the Conqueror
15. Il trono di fuoco
16. Yor, the Hunter from the Future
17. Hearts and Armour (zobaczyłem)
18. Lionman II: The Witchqueen
19. I sette magnifici gladiatori (zobaczyłem)
20. Prisoners of the Lost Universe
21. Conan the Destroyer (zobaczyłem)
22. The Blade Master (zobaczyłem)
23. The Warrior and the Sorceress
24. The Devil's Sword
25. The Adventures of Hercules II (zobaczyłem)
26. Red Sonja (zobaczyłem)
27. Barbarian Queen (zobaczyłem)
28. Altar
29. Wizards of the Lost Kingdom
30. Amazons
31. The Barbarians (zobaczyłem)
32. Iron Warrior
33. Deathstalker II (zobaczyłem)
34. Masters of the Universe (zobaczyłem)
35. Gor
36. Stormquest
37. Deathstalker and the Warriors from Hell
38. Gor II
39. Sinbad of the Seven Seas (zobaczyłem)
40. Wizards of the Lost Kingdom II
41. Avalon (zobaczyłem)
42. Barbarian Queen II: The Empress Strikes Back
43. The Hobgoblin (zobaczyłem)
44. Time Barbarians
45. Deathstalker IV: Match of Titans
47. Beastmaster 2: Through the Portal of Time (zobaczyłem)
48. Beastmaster: The Eye of Braxus (zobaczyłem)
49. Kull the Conqueror (zobaczyłem)
50. Hawk the Slayer (zobaczyłem)
+ zasugerowane:
Krull (1983) 
Zardoz


Część zobaczyłem, część jeszcze nie. Jednak za wszystkie zabiorę się od nowa.
A żeby, nie było smutno, plakacik. Lion Man, z tygryso-lwem na okładce: