piątek, 4 października 2013

W poszukiwaniu piwnych ideałów - Westvleteren XII - Najlepsze piwo świata według www.ratebeer.com






To co widzicie, to nie jest zwykłe piwo. To nie jest jakiś tam... Atak chmielu, czy kolejny Pilsner. To piwo, to prawdziwa legenda. Jej legenda równa się wręcz jej cenie, a także temu jak ciężko je dostać.

Chociaż wszystko, to pochodzi głównie, z wyjątkowo trudnej dostępności, tego trunku. Praktycznie to cały proces. Trzeba, zadzwonić do Belgii, do ojczulków ,którzy warzą to piwo. Tam trzeba nagrać się, na sekretarkę. Z tego co pamiętam, automat prosi, o podanie nr rejestracyjnego samochodu. Po tym, dostajemy datę kiedy musimy tam przyjechać. Musi to być  ten samochód, z tą rejestracją, inaczej zapomnijcie. Dodatkowo możecie zabrać chyba skrzynkę piwa, ale nie tego którego chcecie. Bierzecie to, co jest. Najlepsza jest dwunastka. Trzeba mieć niesamowite szczęście by ją zdobyć. Dodatkowo, sprawę utrudnia, papier który trzeba podpisać, zakazujący handlu tym piwem.


Piwo, które otrzymałem jest wyjątkiem. Ojczulkowie musieli naprawić dach, raz w historii oddali to piwo do sklepów. Ponoć, też nie było łatwo. Trzeba było kupić gazetę, po którą ustawiały się kolejki, a także zdążyć kupić piwo... które się rozeszło w 15 minut!

To wszystko powoduje, że na czarnym rynku piwo potrafi osiągać kosmiczne sumy. Zaczynając od 75, na 200 zł kończąc. 

Piwo które pije, pochodzi właśnie z tego. Jest prze-leżakowanym egzemplarzem prosto z Belgii.  Otrzymałem je na urodziny.

No, to zaczynamy.



Zapach 5/5 Cudowny aromat wina, jasnych owoców, jabłek, moreli, winogron. Do tego słodkie aromaty syropu klonowego, czekolady, lekko czuć rum. Jest bardzo aromatyczne. Jest to coś wartego uwagi, prawdziwy ideał. Czuć też aromat ziół, odrobinę aromatu świeżo ściętej dębiny.

Wygląd 2/4 . Mętny brąz, z zawiesiną. W środku pływają, jakieś dziwne kawałki. Prawdopodobnie białkowe odpady, będące wynikiem leżakowania. Jest nie najlepiej, można to zrzucić na karb leżakowania. Dodaje pół punktu, za to, że było leżakowane.

Piana 2/4 Piana ładna, znika natychmiast... Nic do dodania. Lekko beżowa


Smak 14/15 I smak, wyobraźcie sobie kieliszek rumu, z czekoladą gorzką wypełnioną winogronami... Tak smakuje to piwo. Rumowe Mon Cheri, odczucie po zjedzeniu tych czekoladek, jest porównywalne, z tym co czujemy pijąc to piwo.

I... nagle uderza cały bukiet, kawa, syrop klonowy, lukrecja, czekolada, wino, białe owoce, czerwony cukier!!!!!!! AAAAAAAAA
Co łyk odkrywamy coś nowego... coś niesamowitego. Smak pozostający w ustach, jest niesamowity. Można pić, jeden łyk na minutę, tylko po to by się nim po-delektować. A na końcówce, zostaje cudowna goryczka.
To trzeba przeżyć.

Odczucie w ustach 6/6 Nisko wysycone, doskonale pijalne, z idealnie ukrytą mocą równą 10%. Jedynie odczuwamy lekkie pieczenie. Uwielbiam takie piwa.

Ogólne wrażenie 6/6 Piwo niesamowite. Może wygląda tak sobie, może ma beznadziejną pianę, ale jest to jedno z tych piw, które warto spróbować. To piwo, samym smakiem odpręża organizm, masując całe ciało...

35 na 40 - Pić! Absolutnie tak! To coś wyjątkowego i zjawiskowego. Piłem piwa lepsze, jak np świętej pamięci Black Damnation, jednak tego trzeba spróbować. Zarówno dla smaku, jak i dla zmierzenia się, z legendą.


Na chwile obecną
1. Black Damnation
2. Westvleteren XII
3. Trappistes Rochenfort
4. Porter Łódzki (tak polskie piwo)
5. Left Hand Browing co - Milk Stout "nitro"


3 komentarze:

  1. O Kuro będzie, za tydzień. Teraz muszę nadrobić, Deathstalkera i Numenere.

    OdpowiedzUsuń
  2. w niedzielę piłam świeżą 12stkę na festiwalu piwa, też miała pływające farfocle w środku
    widać taki urok

    OdpowiedzUsuń