niedziela, 21 lipca 2013

Czy Iluzja jest oszustwem, czy prawdziwą magią.

Idąc na ten film, miałem zerowe oczekiwania. Po prostu, do kina poszedłem w miłym towarzystwie. Wcinając Kinder Bueno, a także Pringelsy, zasiadłem w fotelu.

Pierwsze chwile mnie zaintrygowały, iluzjoniści, tajemnicze karty... a potem efekty specjalne. Odrobina magii ze mnie uleciała. Kino to magia, pokazanie magii, w taki sposób by była jak najbardziej realna, jest celem sztuczki. Pokazanie płachty, która jest dorabiana komputerowo, psuje efekt. Dodatkowo jest to zbędne. Jednak dałem filmowi szanse.

Pojawia się Morgan Freeman, chyba jedyna ciekawa postać tego filmu. Co robi? Od ręki tłumaczy sztuczkę. Film jest przez to pozbawiony magii.
Dodatkowo sztuczki, to nie iluzję, zdolność iluzjonistów, oszustwo przed ludźmi, lustra i mgła... to UWAGA SPOILER przelewy bankowe. Nie ma w tym magii.

Motywacja bohaterów, jest bardzo słaba. Ciężko w nią uwierzyć.
Dodatkowo nie wiadomo kto jest głównym bohaterem, narracja jest bardzo rozbita. Żaden z bohaterów, oprócz Freemana nie jest dobrze rozwinięty.


Zakończenie, jest kiepskie. Do przewidzenia na bardzo wczesnym etapie.

Największym problemem jest magia, to musi być prawdziwa sztuczka. Sztuczka przedstawiona tak jak w tym filmie, nie robi wrażenia. Nie zastanawiamy się jak, wiemy że to co najwyżej magia kina...



Co wyszło? Ładne ujęcie, kilka prawdziwie wyglądających sztuczek, potężny pomysł który ma potencjał (nie wykorzystany), chce się więcej. Są jednak osoby którym bardzo się ten film podobał. Oczarowani pomysłem, zemstą, obsadą dobrze się na nim bawią.


5/10 Ja się nie bawiłem rewelacyjnie, jest nijako. Magia bez magii to nie dla mnie. Jednak są elementy, które się bronią.

5 komentarzy:

  1. Dzięki, teraz już wiem, że nie chcę tego widzieć ;)
    Agrafka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agrafko, szczerzę ten film można zobaczyć, jest wypełniaczem. Dodatkowo dobrze nakręconym wypełniaczem. Tylko w konstrukcji leci. Ot coś typowego na poniedziałki z Polsatem

      Usuń
  2. Całkowicie popieram opinię :) Film do obejrzenia przy laptopie w deszczowy wieczór. Nie pozostawiający refleksji, niedosytu, zaintrygowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest to film który odmieni oblicze kina, ale jako blockbuster/zapychacz czasu nadaje się idealnie - jest ciekawy, dynamiczny i przyjemnie się go ogląda.
    Część argumentów jest trafiona(komputerowe efekty, zidiocenie śledczych), część nie(przewidywalne zakończenie - jego częścią jest tożsamość postaci w bluzie).
    Za to na osobną linijke zasługuje opinia że sztuczką był przelew bankowy.
    To był finał tricku i fragment wynikającej z niego puenty. Sztuczką bylo doprowadzenie do przelewu.

    Głębia psychologiczna postaci: tylko po co, skoro potrzebne były role(mentalista, specjalista od ucieczek)z lekkim rysem psychologicznym.
    Film jest niezły, nie widze powodu żeby w lekkim kinie szukać głębi i mieć zbyt wygórowane oczekiwania, bo to psuje seans.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Za to na osobną linijke zasługuje opinia że sztuczką był przelew bankowy.
      To był finał tricku i fragment wynikającej z niego puenty. Sztuczką bylo doprowadzenie do przelewu. "

      Masz dużo racji. Jednak hmmm. Nie miałeś wrażenia że tak na prawdę nie ważne było że to są iluzjoniści? Ja śledząc te sztuczki miałem raczej wrażenie, że wszystko się dokonało. Czułem się mocno oszukany, tak jak by nie pokazywał ich iluzjonista, a prezenter telewizyjny, a właśnie tak to wyglądało... Wychodzą, troche błysków, przelew, koniec.
      Może jestem trochę zły, na to że film na początku w pierwszych scenach, zapowiadał fenomenalną atmosferę, ulicznych telewizyjnych iluzjonistów (w pierwszych scenach zajarałem się jak młody las w lipcu), by potem nas jej pozbawić.

      "Głębia psychologiczna postaci: tylko po co, skoro potrzebne były role(mentalista, specjalista od ucieczek)z lekkim rysem psychologicznym.
      Film jest niezły, nie widze powodu żeby w lekkim kinie szukać głębi i mieć zbyt wygórowane oczekiwania, bo to psuje seans. "
      Nie zrozumiałeś mnie:)
      Nie szukam w postaci głębi, była nie potrzebna. Chodzi o to, że narracja doprowadziła do tego, że widz nie mógł się skupić na żadnej postaci. To że są płaskie, w sumie czemu nie? Niech sobie będą. Taki Woody Harrelson w roli Merritt'a McKinney'a jest świetny, jednak pojawia się tak krótko... że można zapytać "Co z tego?".
      Brakuje mi jakiegoś rozwinięnia na zasadzie, bardziej pokazania większej ilości scen z postaciami, a nie zwiększenia głębi.
      Głębia jest nie potrzeba i masz racje;)

      Natomiast jedna rzecz jest strasznie naciągnięta w tym filmie. Motywacja czemu to robią. Bo tak serio, złamaliście by prawo, dla osoby której nie znacie tożsamości, podaje się jako członek stowarzyszenia, które nie wiadomo czy istnieje, ograbiając swojego chlebodawce, nic z tego nie mając?
      Postacie nawet się nad tym nie zastanawiają.

      Co to tożsamości tej osoby w kapturze, przyznam się obstawiłem dwie opcje w 45 minucie. Dylan Rhodes albo ktoś spoza filmu... Czemu na niego stawiałem? Freeman nie miał powodu, po za tym pewnie dobrze zarabiał, Alma Dray stwierdziłem że nie pójdą w takim kierunku, żeby grać na takim przypadku.
      A Dylan Rhodes... cały czas pokazywali nam jak walczył z nimi, bez mówienia czegokolwiek o postaci... Mówili o wszystkich oprócz niego. Więc, dla mnie był mocno oczywistym, chociaż nie każdy mógł na to wpaść.

      Dla mnie Ocena 5/10 nie jest oceną złą. Jest to film mi obojętny. Dla mnie zasługuje na 6/10 jednak w duchu odjąłem za potencjał który był zmarnowany.

      Ten film ma specyficzną cechę. Są tytuły które ledwo się łapią na ocenę 5-6, temu tytułowi brakuje odrobinę, na prawdę nie wiele, by mieć 7-8. Brakuje trochę wyczucia. Dlatego z filmu mogącego być hitem, jest to tytuł dla mnie na poniedziałek na Polsacie:), które oglądam:P

      Usuń